Otwieram oczy, słońce zagląda przez szybę, świeci prosto w twarz. Jeszcze trzęsie, czyli wciąż jedziemy. Za oknem pustynno – kamienny krajobraz. Widzę coś jakby stanowisko archeologiczne. Za chwilę kolejne i kolejne. A w tym wszystkim modlący się ludzie. Zanim dojedziemy na miejsce mijamy jeszcze wiele podobnych miejsc.
Wysiadamy w samym środku miejsca przypominającego wykopaliska. Z jednej strony schody, naprzeciwko długa ulica, po bokach niedobitki współczesnych budynków. Na końcu ulicy niewyraźnie majaczy trójkątna świątynia…Chyba jeszcze śpię, w końcu jest 6:00 rano.
Kilka godzin później, po zimnym prysznicu, jestem już bardziej trzeźwy. Ale uczucie bycia w samym centrum wykopalisk archeologicznych pozostaje. Spacerujemy bez celu mając wrażenie, że przenieśliśmy się do antycznej Grecji. Nikt nas nie zatrzymuje, nie każe kupić biletu, możemy podejść do każdego zabytku i go dotknąć. Obok wytworów typowo ludzkich mijamy wielkie głazy. Nie mogły znaleźć się tu same z siebie. Ktoś musiał je tam wtargać…
Jest już 10:00, zaczyna robić się nieprzyjemnie gorąco. My jednak śledzimy kolejne głazy i powoli wspinamy się na wzgórze. Stąd mamy lepszy widok na całą okolicę. Na horyzoncie widzimy zbocza gór, usiane niezliczoną ilością olbrzymich głazów. Wyglądają absurdalnie, nienaturalnie w miejscach, w których się znajdują.
Hampi, bo tak nazywa się miejsce, do którego trafiliśmy, to nieduża miejscowość w południowych Indiach. Wokół wioski, na niewyobrażalnie dużym terenie, rozsiane są ruiny średniowiecznego miasta, stolicy ówczesnego imperium. Była to prawdziwa metropolia, licząca sobie przeszło pół miliona mieszkańców.
Można kilka dni wędrować od jednego miejsca do drugiego i wciąż nie zobaczyć wszystkiego. Ale wystarczy kilka chwil, by zachwycić się tym miejscem. A temu wszystkiemu uroku dodają lokalne zwierzaki.
Informacje praktyczne
Dojazd
Aby dostać się do Hampi, najłatwiej najpierw dojechać do Hospet, jest to większe miasto tuż obok. Można tam dotrzeć autobusem (prywatnym lub państwowym) lub pociągiem. W przypadku autobusów prywatnych jest duża szansa, że zawiozą nas do samego Hampi, ale lepiej upewnić się przed wyjazdem. Aby wydostać się z Hampi, trzeba najpierw pojechać do Hospet. Z Hampi nie startują żadne autobusy.
Nocleg
Nocleg można znaleźć w Hampi Bazaar (czyli zaraz obok miejsca, gdzie wysadzi nas turystyczny autobus) lub po drugiej stronie rzeki. Wiele spotkanych przez nas wcześniej osób rekomendowało to drugie rozwiązanie. Niestety na drugą stronę rzeki można dostać się tylko promem, który kursuje w godzinach 6:00 rano – 18:00 wieczorem. Uniemożliwia to np. zostanie na zachód słońca lub uczestniczenie w porannych modlitwach w świątyni.
Jeśli przyjeżdżamy do Hampi autobusem, prawdopodobnie wysadzi nas przy Sule Bazaar. Stamtąd wystarczy przejść około 300 metrów (w kierunku, skąd przyjechał autobus), by znaleźć się w hostelowo – restauracyjnym zagłębiu.
Inne
Spora część turystycznej dzielnicy (sklepy, hostele, bary) Hampi Bazaar została zburzona w pierwszej połowie 2012 roku. Wyburzono głównie wszystkie budynki przy drodze pomiędzy Virupaksha Temple, a schodami do Sule Bazaar. Bez problemu dalej funkcjonuje część na północny wschód przy samej świątyni Virupaksha Temple.