No i minął pierwszy miesiąc naszych wojaży. Z jednej strony wcale nie czujemy, że to już miesiąc w drodze, a z drugiej mamy wrażenie jakbyśmy tak jeździli od dawna. Czas więc na małe podsumowanie:
Kasa, kasa
Przez 30 dni jeżdżenia po Chinach wydaliśmy 7 tysięcy złotych na dwie osoby.
Generalnie jest drożej niż myśleliśmy, ale uwaga, uwaga – mieścimy się w naszych założeniach! No dobra, przyznajemy się, że nadrobiliśmy w ostatnich dniach, bo wcześniej cały czas byliśmy do tyłu. Ale tani, kilkudniowy pobyt w Xiahe wszystko nam ładnie wyrównał.
W drodze
Z naszych obliczeń wynika, że jechaliśmy 10 autobusami, 4 pociągami i płynęliśmy 2 łódkami. Spędziliśmy 71 godzin w pociągach, 24 godziny w autobusach i 5 godzin na statkach.
Podróżowanie po Chinach nie jest trudne, bo kolej jest świetnie rozwinięta (i rozwija się dalej, można powiedzieć na naszych oczach). Gdzie nie da się dojechać pociągiem, zawsze znajdzie się autobus. Jedyny problem to zdobycie biletów, bo Chińczycy też uwielbiają jeździć, szczególnie jak mają wolne i wakacje, czyli teraz. Wciąż zastanawiamy się skąd mają na to pieniądze…
Spać gdzie trzeba
Spaliśmy w 13 różnych hostelach.
Noclegi to nasze najsłabsze ogniwo. Albo mamy pecha, albo nie umiemy szukać, ale ciągle mamy jakieś problemy ze znalezieniem noclegu. Najpierw hostele, do których trafialiśmy były zapełnione (Hong Kong i Makao), potem jak już były miejsca to strasznie drogie (Suzhou), a na koniec to już wcale nas nie chcieli, bo nie jesteśmy Chińczykami (Linxia). No i noclegi to zdecydowanie najdroższa pozycja w naszych wydatkach.
Nie spać, zwiedzać!
Chiny mają naprawdę wiele do zaoferowania. Niestety wszystko co cieszy się popularnością wśród odwiedzających podawane jest z całym zestawem kiczowatych dodatków. Do tego dochodzą absurdalnie drogie bilety wstępu i tłumy Chińskich turystów. To wszystko razem sprawia, że trudno wyłuskać coś dla siebie. Póki co najbardziej podobały nam się tarasy ryżowe w Ping’An i spływ rzeką Li. Kolejny miesiąc planujemy w prowincji Xinjang i mamy nadzieję, że nas oczaruje!
Ps. Kupiliśmy dziś bilety lotnicze do Kathmandu w Nepalu na 7 października. Wygląda na to, że spędzimy w Chinach jeszcze półtora miesiąca.