Ale nuda… mogliby bambusa rzucić…
No i co się gapicie, pandy nie widzieliście? Lepiej załatwcie bambusa!
No w końcu! Moje, wszystko moje!
Chłopaki, ale wyżera, nie?
Ty, koleś, ale to moje chyba, nie?
O rety, ale się nażarłem… chyba nie dam rady wstać…
O kurczę, trochę mi się tyłek wybrudził od tego bambusa…Eee, dobra, jak siądę, to nie będzie widać
Chłopaki, chcę do was! Czekajcie, zaraz uda mi się przejść!
Ejj, a jak znów przyniosą bambusa, to będzie trzeba jakoś zejść… trza było tu nie włazić…
Ja wam gówniarze pokażę! Nie tylko wy umiecie po drzewach łazić!
Jakie te młode głupie… a niech łażą po drzewach, ja sobie jeszcze pojem bambusika
więcej szczegółów z życia pand w galerii
A tak na poważnie…
Misie panda podglądaliśmy w ośrodku badań nad pandami w Chengdu. Szanse na spotkanie pand w środowisku naturalnym są tak małe, że odwiedziny w tego typu miejscu są jedyną opcją by nacieszyć oczy tymi słodkimi zwierzakami. Teren ośrodka jest spory i spokojnie można spędzić dwie – trzy godziny spacerując między kolejnymi wybiegami. Dorosłe miśki mają osobne „domki” i „podwórka”, jedynie młode przebywają razem.
Przed 9.00 rano zwierzaki dostają porządną porcję bambusa do zjedzenia. I to wtedy jest najlepsza pora by odwiedzić ośrodek. Pracownicy specjalnie kładą bambusa w pobliżu barierek, aby odwiedzający mogli zobaczyć zwierzaki. Jak już pandy się najedzą to idą spać. Wtedy też jest na co patrzeć, bo przyjmują przezabawne pozy. Ale na jakikolwiek ruch z ich strony już nie ma co liczyć.
W ośrodku są też pandy czerwone. Są o wiele mniejsze i o wiele bardziej ruchliwe. Mają dla siebie duży kawałek przestrzeni, gdzie mieszkają wszystkie razem. Pandy czerwone dostają chyba jeść po pandach wielkich, bo jak już wszystko obejrzeliśmy i dotarliśmy do tych rudzielców to akurat jadły. A potem zaczęły się chować po drzewach…Ach te miśki.