Słonie w Tajlandii to kontrowersyjny temat. Gdy byliśmy w Tajlandii w 2013 roku WWF zbierało właśnie podpisy pod petycją do premier Tajlandii o wprowadzenie całkowitego zakazu handlu kością słoniową.
Słonie w Tajlandii – gdzie jest problem
W Tajlandii dopuszcza się do obrotu kość pozyskaną z żyjących tu słoni. To zaś otwiera całą masę możliwości do czarnorynkowych interesów i powoduje, że Tajlandia jest światowym liderem w nielegalnym handlu kością pochodzącą z Afryki. Nie trzeba chyba dodawać, że oznacza to śmierć dla tysięcy afrykańskich słoni każdego roku.
Ośrodki dla słoni w Tajlandii
Zaraz po przyjeździe do Tajlandii rzuciła nam się w oczy ogromna ilość wszelkiego rodzaju prywatnych ośrodków dla słoni. Na każdym kroku reklamowali się kolejni właściciele oferując turystom wszelkie słoniowe atrakcje, od jednodniowych wizyt w obozie po wielodniowe trekkingi. Przejażdżka na słoniu, kąpiel, karmienie, pokaz malowania trąbą to tylko kilka pierwszych z brzegu atrakcji. Nie muszę chyba dodawać, że cieszą się one niezwykłą popularnością – czy jest ktoś, kto nie lubi słoni?
Oczywiście chcieliśmy zobaczyć słonie w Tajlandii, najchętniej w naturalnym środowisku, szczególnie, że nasze poszukiwania w Indiach były mało owocne.
Żadna z tajskich ofert nas jednak nie zachęciła. Co innego patrzeć z daleka na dzikie słonie na wolności, a co innego jeździć na nich i kazać im robić dziwne sztuczki. No jednym słowem nie lubimy takich atrakcji i nie zamierzaliśmy wybierać się na żaden trekking.
Temat uznaliśmy za zamknięty, aż natknęłam się na tę petycję WWF. No i zainspirowało mnie to do poszukania informacji o ogólnej sytuacji słoni w Tajlandii, szczególnie właśnie tych w ośrodkach.
Oficjalnie…
Wszystkie te miejsca podkreślają, że trzymane przez nich słonie zostały odbite przemytnikom lub zabrano je od ciężkiej pracy przy wyrębie lasów.
Teraz rzekomo żyje im się lepiej, bo mają lżejszą pracę, są lepiej karmione i zadbane. A te kilka godzin dziennie z turystami to jest sposób na zarobienie na ich utrzymanie. Tak przeczytamy na ulotkach i w folderach reklamowych.
Słonie w Tajlandii – mniej oficjalnie…
Gdy pogrzebałam trochę w Internecie, okazało się, że sprawa nie wygląda wcale tak różowo. Zacznijmy od tego, że 95% słoni w Tajlandii to zwierzęta udomowione, a zgodnie z tajskim prawem jakiejkolwiek ochronie podlegają tylko słonie żyjące na wolności. Pozostałe zaś są własnością ich właścicieli i nic nie reguluje sposobu ich hodowli, wykorzystywania czy traktowania.
Słonie są niedożywione, przepracowane i zaniedbane
Ośrodki dla słoni to taki sam biznes jak każdy inny a ich właściciele i pracownicy nie muszą posiadać żadnych specjalnych kwalifikacji. Nie są zobowiązani do zapewnienia zwierzętom określonych warunków. Nic nie reguluje tego, ile godzin dziennie słonie mogą pracować, ile i jaki rodzaj jedzenia powinny dostawać. Jednym słowem, o wszystkim decyduje właściciel, bo to jego własność, tak jak samochód czy dom.
Niestety prowadzi to bardzo częstych sytuacji, gdy słonie poza godzinami pracy z turystami są niedożywiane, nie dostają wystarczającej ilości wody i są zaniedbane.
Jazda na słoniu jest dla niego bolesna
Inny problem, z którego totalnie nie zdawałam sobie sprawy, to fakt, że dźwiganie człowieka jest dla słonia za ciężkie!
Kręgosłup słonia jest tak zbudowany, że niesienie na grzbiecie siedziska z człowiekiem niesamowicie go obciąża. Nie pozostaje to też bez wpływu na ich stopy i stawy, często prowadząc do kalectwa.
Niewinna przejażdżka na grzbiecie słonia, tak popularna wśród turystów, i coś o czym nie ukrywam, kiedyś przez moment pomyślałam, nie brzmi już tak zachęcająco…
Wszystkie słonie udomowione to słonie, które przeszły okrutną tresurę
Teraz przechodzimy do sedna sprawy. Słonie to z natury dzikie i niebezpieczne zwierzęta. Wyglądają uroczo i niegroźnie, ale nie ma możliwości, żeby dzikie z natury zwierzę samo z siebie stało się potulne i uległe.
Zatem żeby słoń mógł pracować z turystami, żeby był łagodny i nie stanowił zagrożenia, musi być poddany tresurze. Chociaż powinnam raczej napisać – torturze.
W Tajlandii od pokoleń stosuje się powszechnie jedną i tę samą metodę. Mianowicie małe słonie zabiera się od matek i umieszcza w odosobnieniu, a następnie bije kijami bambusowymi najeżonymi gwoździami. W bardziej współczesnych czasach dołączono jeszcze elektroniczne bicze. Do tego dochodzi głodzenie, pozbawianie snu i trzymanie w odosobnieniu.
Ta tradycyjna metoda, która dorobiła się nawet własnej nazwy – phaajaan – jest chętnie stosowana i powszechnie akceptowana, bo gwarantuje skuteczność. A lepszego uzasadnienia przecież nie trzeba.
Słonie w Tajlandii – jeździć czy nie?
Nie wiem jak Was, ale mnie takie rewelacje skutecznie zniechęciły do wszelkich przejażdżek na słoniach. Żeby było jasne, ja nie namawiam do nie oglądania słoni czy innych dzikich zwierząt. Zachęcam tylko do bycia świadomym turystą i wybierania miejsc, w których na pierwszym miejscu są zwierzęta i troska o nie, a dopiero potem turyści.
W Tajlandii jest kilka ośrodków, w których można poobserwować te piękne zwierzęta, nie zmuszając ich do wykonywania nienaturalnych czynności, jak dźwiganie człowieka przez cały dzień, stanie na dwóch nogach czy malowanie obrazków trąbą. Cieszą się one mniejszą popularnością, bo kto by nie chciał mieć zdjęcia na słoniu? Ale to właśnie takie miejsca bym polecała, jeśli chcemy poobcować trochę ze słoniami, nie szkodząc im jednocześnie.
Słonie w Tajlandii – dalsze informacje
An overview of the captive elephant situation in Thailand
Thai elephants are being killed for tourist dollars
The elephant situation in Thailand and a plea for co-operation
Elephant exploitation in Thailand
Obrazki pochodzą ze stron: wwf.pl i aaathailand.org