Jest taka miejscowość na zachodzie Kambodży, o której nie wiedzieliśmy nic, poza tym, że jest tu bambusowy pociąg. Tak dokładnie, bambusowy! Co to dokładnie jest, dokąd jeździ i jak często nie mieliśmy pojęcia. Ale skoro jest pociąg, to jest powód, żeby tam pojechać.
Battambang, drugie co do wielkości miasto w Kambodży, przypomina raczej nasze polskie małe miasteczka niż jakąkolwiek metropolię. Od razu nam się tu spodobało. Cicho, spokojnie, czas płynie po swojemu. Do tego przepyszne jedzenie…ahh, ale nie o tym miało być…
Co to jest ten bambusowy pociąg
Tylko nie wyobrażajcie sobie teraz wagonów z bambusa. Nie ma też żadnej lokomotywy napędzanej bambusowym olejem… Konstrukcja jest o wiele prostsza. Oto mamy cztery koła, silnik i platformę zbudowaną z…no wiecie, z czego.
Norry (właściwa nazwa pociągu), to całkowicie oddolna inicjatywa mieszkańców. Nie mogąc polegać na państwowej kolei (praktycznie niedziałającej), Kambodżanie wykorzystali zbudowaną niegdyś przez Francuzów wąskotorową trakcję. Jeszcze do niedawna był to najzwyczajniejszy środek transportu, choćby między dwoma największymi miastami!
Od kilku lat rząd buduje po woli nową kolej, poza tym transport drogowy w Kambodży ma się bardzo dobrze. I właśnie dlatego bambusowy pociąg jest dziś już tylko atrakcją turystyczną, działającą na krótkim odcinku. Plotki głoszą, że niedługo nawet ten odcinek zostanie zamknięty na rzecz normalnej kolei. Dla fanów pociągów (hmm, na przykład dla nas), to ostatni dzwonek by mieć trochę bambusowej frajdy…
Przejażdżka jest dość krótka, to zaledwie 7 kilometrów w jedną stronę. W dodatku jedziemy zaskakująco szybko! Podobno regularny bamboo train jeździł z prędkością 50 km/h. Nie wiem jak szybko jedzie nasz, ale nasze tyłki mocno odczuwają każdą dziurę w szynach…
Uwaga, filmik mrożący krew w żyłach directed by fry
A teraz najlepsze. Tor jest jeden, turystów wielu, wagoniki (można tak to nazwać?) kursują niemal non stop w obydwie strony… Co się zatem dzieje, gdy napotykamy bamboo train jadący z naprzeciwka?
Otóż zsiadamy z platformy, kierowcy zestawiają ją na pobocze. Po chwili zabierają koła z torów i już jest wolny przejazd.
Historia powtarza się za każdym razem, gdy napotykamy bambusa jadącego w drugą stronę. A podobno gdy był to jeszcze normalny środek transportu, zdarzało się napotkać prawdziwy pociąg…Wtedy to dopiero była zabawa!
Informacje praktyczne
Bambusowy pociąg jest już tylko atrakcją turystyczną i kursuje na 7 kilometrowym odcinku niedaleko miejscowości Battambang. Nie ma rozkładu jazdy, można przyjechać o dowolnej porze dnia (zanim zrobi się ciemno). Przejazd w dwie strony z 10 minutowym postojem kosztuje 5$ od osoby i zajmuje niecałą godzinę w jedną stronę. Chyba nie praktykuje się jechania tylko w jedną stronę.
Aby dostać się do stacji początkowej najlepiej wziąć tuk – tuka. Każdy kierowca po zapytaniu o bamboo train będzie wiedział o co chodzi i gdzie nas zawieźć. Przejazd w dwie strony tuk tukiem, z oczekiwaniem na nas, to koszt około 4$ (za tuk – tuka, bez różnicy ile osób).
Cała impreza kosztuje zatem około 9$ (zależy na ile osób rozłożymy koszty tuk – tuka) i zajmuje około 2 godzin. Ze względu na męczący upał warto nie jechać w samo południe, albo przynajmniej zabrać ze sobą wodę, czapkę, okulary przeciwsłoneczne i filtr do opalania (co tyczy się zresztą wszystkich aktywności na świeżym powietrzu).