Przy pakowaniu będzie nam się wydawało, że „to jest potrzebne, to też jest potrzebne” i oczywiście, że „to przecież jest leciutkie”. A jak wszystko zbierzemy do kupy, to potem okazuje się, że plecak waży 20kg… Po płaskim może nie być problemu, ale im wyżej, tym ciężej. Dlatego warto dobrze przemyśleć, jak spakować bagaż na trek wokół Annapurny.
Mierzmy siły na zamiary. Jeśli nie mamy świetnej kondycji i średnie doświadczenie w trekowaniu nie pakujmy do plecaka wszystkiego co mamy pod ręką. Bo potem będziemy tak jak spotkani przez nas Polacy, tak przygnieceni przez ciężar plecaków, że ledwo kojarzyli co się dzieje dookoła.
Nasze plecaki ważyły mało, mój ok. 5- 6kg, Fryderyka ok. 13 kg
Bagaż na trek wokół Annapurny – co zabraliśmy:
UBRANIA
- 2 pary skarpetek – skarpetki z merino wool. W Kathmandu wydaliśmy 1000Rs (40zł) za każdą parę, i … nie żałujemy. Nie trzeba ich prać za często, a do tego nie zrobił nam się nawet jeden odcisk na stopie – chyba większej rekomendacji nie trzeba
- 3 pary majtek – szybkie pranie po przyjściu do lodgy, potem suszenie na plecaku i więcej nie potrzeba
- 3 koszulki z krótkim rękawem – jedna do spania, dwie na szlak na zmianę
- 1 koszulka z długim rękawem (Monika) – przydała się w ostatnich dniach, gdy było bardzo zimno
- 1 krótkie spodenki (Monika) – Fryderyk miał długie spodnie z odpinanymi nogawkami, dzięki czemu zaoszczędził trochę miejsca w plecaku, ja miałam oddzielne spodenki. Niezbędne na pierwsze dni treku, gdy jest tropikalnie gorąco
- 1 długie spodnie – idealnie jeśli są z windstoperem, wtedy mamy zapewniony super komfort przez najzimniejsze dni
- 1 bluza polarowa – absolutnie niezbędna, po całym dniu w końcu na wieczór słońce zachodzi i robi się chłodno, a wyżej baaaardzo zimno
- 1 getry termoaktywne (Monika) – ja miałam getry, które zakładałam w najzimniejsze dni pod spodnie i wieczorem do chodzenia po lodgy, gdy po zachodzie słońca robiło się zimno; sprawdziły się świetnie
- kurtka przeciwdeszczowa z windstoperem – pierwszy raz przydała się podczas wejścia na Ice Lake, potem dopiero przez ostatnie dwa dni przed przełączą. Nie musi być gruba, jeśli mamy pod nią polar. Najważniejsze, żeby chroniła przed wiatrem
- czapka, szalik, rękawiczki z polaru – kupione za grosze na Thamelu, nie były z prawdziwego polaru, ale poza rękawiczkami, sprawdziły się świetnie, rękawiczki na ostatnie 3 dni okazały się za cienkie, bo przepuszczały wiatr; nie ma mowy o przejściu przez przełęcz bez takiego zestawu, jest po prostu za zimno i za bardzo wieje… Z rękawiczkami większość spotkanych ludzi miała problem, choć byli zaopatrzeni dużo lepiej od nas, ale chyba po prostu były to rękawiczki bez windstopera
- chustka na głowę – nigdy wcześniej nie używałam, ale sprawdziła się doskonale, włosy nie plączą się po twarzy, zatrzymuje pot, można się zakryć od kurzu… jednym słowem świetny zakup
- buty trekkingowe – mieliśmy buty z podeszwą vibram i goretexem, ale za to przed kostkę, sprawdziły się świetnie. W naszym przypadku buty za kostkę przydałyby się może ze 2 razy, gdy trzeba było przechodzić przez głębsze strumyki, żeby woda nie wlała się do butów. Nasze buty zamoczyły się trochę, ale po kilkudziesięciu minutach były już suche
- klapki – niezbędne pod prysznic czy do chodzenia po terenie lodgy. Po całodziennym treku dobrze jest zdjąć buty, choć pod koniec było tak zimno, że po prysznicu i tak zakładaliśmy z powrotem buty…
- śpiwory – mamy małe śpiwory syntetyczne. W połączeniu z kołdrami i kocami z lodgy w zupełności wystarczały na noc. Są osoby, które idą całkiem bez śpiworów, śpiąc tylko pod kołdrami z lodgy. My czujemy się bardziej komfortowo we własnych śpiworach, ale jeśli komuś nie przeszkadzają używane (i raczej rzadko prane) kołdry to do zapewnienia ciepła w zupełności wystarczą
- kijki – kupiliśmy jedne z tańszych na Thamelu w Kathmandu i była to świetna decyzja. Najpierw trochę nam się plątały, bo nie umieliśmy z nimi chodzić, za to po dwóch dniach już nie umieliśmy chodzić bez nich. Bardzo, bardzo polecamy zabrać kijki! (w Kathmandu kijki kupiliśmy po 2100Rs od pary – skręcane, ale z długimi rączkami; Black Dimond z zatrzaskami były w cenie 7500Rs; najtańsze jakie widzieliśmy zaczynały się od 500Rs za jeden kijek)
- czołówki – przydadzą się już w Kathmandu i Pokharze, gdy wyłączają prąd, zaś na szlaku przydatne gdy trzeba wyjść po ciemku do kibelka na zewnątrz, do chodzenia na szlaku nie były nam potrzebne, bo chodziliśmy tylko jak było widno
- kubek termiczny – użyliśmy tylko raz, gdy szliśmy na Ice Lake, zabraliśmy w nim gorącą herbatę, kupioną w lodgy
- ręczniki szybkoschnące – przy tej wilgotności powietrza wcale szybko nie schną…ale przynajmniej są leciutkie i zajmują mało miejsca
LEKI
- ibuprom na ból głowy – kilka razy się przydał
- aspiryna – przydała się przez kilka dni bo zaraz na początku złapałam przeziębienie
- lek na chorobę wysokościową – na szczęście nie przydały się zupełnie, kupiliśmy w Kathmandu za 3 zł
- laremid – na biegunkę, na szczęście nie był potrzebny
- plasterki na odciski – nie przydały się ani razu!! Hurra! Nasze skarpetki sprawdziły się tak dobrze, że przez cały trek nie mieliśmy żadnych odcisków
INNE
- szampon – wspólny na nas dwoje
- antyperspirant, żel pod prysznic – każdy swój
- krem przeciwsłoneczny i balsam po opalaniu – bez balsamu można byłoby się obyć, ale krem koniecznie, bo słońce świeci bardzo mocno i można się spiec…
- okulary przeciwsłoneczne – koniecznie!!!
- zatyczki do uszu – choć w lodgach wszyscy chodzą spać wcześnie to jednak przydają się jak trafi się jakaś głośna grupa
- mapa i wydrukowany przewodnik – mapa koniecznie z nowymi szlakami (z tzw. NATT – New Annapurna Trekking Trail). W Kathmandu w każdej księgarni map jest bardzo dużo, spójrzmy czy mapa zawiera treki NATT (oznaczone na biało-czerwono oraz na biało-niebiesko) oraz zweryfikujmy datę wydruku. My dodatkowo zaopatrzyliśmy się w przewodnik, który można pobrać ze strony http://www.nepal-dia.de/. Co do jego przydatności mamy mieszane uczucia, z jednej strony dokładnie opisywał każdy szlak NATT, ale z drugiej strony jest on napisany bardzo łamanym angielskim i ciężko zrozumieć co autor miał na myśli; jedyne czego jesteśmy pewni to to, że przez landslades trasa ulega zmianie i im nowszy przewodnik mamy tym lepiej.
- papier toaletowy – trzeba mieć zawsze swój, ale bez problemu można dokupować po drodze
- zeszyt – do spisywania wydatków i prowadzenia dziennika
DOKUPIONE NA SZLAKU
- balsam na usta – słońce tak wysusza usta, że popękała nam skóra
- mydło – do prania rzeczy, bo zapomnieliśmy swojego
- kurtkę – dla Fryderyka, bo wybrał się bez…
- butelkę metalową na wodę – straszyli nas, że woda w plastikowych butelkach będzie zamarzać, ale nam nie zamarzła, co więcej w plastiku woda w ciągu dnia nagrzewała się i była lepsza do picia, a w metalowej butelce pozostawała strasznie zimna i nie dało się jej pić…
Bagaż na trek wokół Annapurny – PRZYDAŁOBY SIĘ
- zegarek z budzikiem – nasze komórki były poza zasięgiem i ciągle szukały sieci, przez to bateria działała niecałe 20h
- nożyczki do obcinania paznokci, pilniczek – tego nie wzięliśmy , a szkoda… przez dwa tygodnie paznokcie u stóp troszkę urosły, a paznokcie choć miałam krótkie to i tak gdzieś na szlaku ciągle łamałam