Pingxi to taka trochę Cepeliada, ale w dobrym znaczeniu tego słowa – lampiony, uliczne jedzenie, zapachy, kotki machające łapkami i mnóstwo pamiątek. Nam się bardzo podobało.
Do Pingxi wybraliśmy się na kilka godzin. Bardzo łatwo można tu dojechać z Tajpej pociągiem. Najlepiej zostać do wieczora, gdy uliczki rozświetlają się czerwonymi i złotymi lampionami.
My podróżowaliśmy samochodem, ale jeśli ktoś wybiera się pociągiem to podobno warto najpierw pojechać z Ruifang to Shifen Old Streets i wodospadu, a potem jechać do końca linii w Jingtong i wrócić pieszo wzdłuż torów do Pingxi.
PINGXI Z DZIECKIEM: Wózek bardzo niewskazany – uliczki są wąskie, sporo schodów i dużo turystów. Świetnie sprawdza się tutaj nosidło albo chusta – na miejscu nie spędzi się więcej niż 3-4h, wliczając w to obiad.