Po trzydniowym wyjeździe na Depresję Danakilksą jedziemy powoli na południe. Najpierw chcemy dotrzeć do Aksum, a po drodze przejechać przez rejon Tigray.
Goni nas czas, odległości w Etiopii są ogromne, dlatego zdecydowaliśmy się wynająć samochód z kierowcą. Ma nas zawieźć do Aksum, a potem w góry Simien.
Ruszamy po 8:00 rano. Kierowca trochę zły, bo spóźniamy się pół godziny. Nigdy nam się to nie zdarza, ale jeszcze jesteśmy niedospani po Danakilu, rano zmuszamy się, żeby zwlec się z łóżka.
Tigray jest znane z kościołów wykutych w skałach, kilka a nawet kilkanaście wieków temu. Większość z nich jest bardzo trudno dostępna, trzeba się wspinać po skałach, nie ma tam podejść dostosowanych pod turystów. Tylko kilka kościołów można zobaczyć w miarę bez wysiłku.
My zwiedzamy cztery, ale niestety mamy mało czasu. Chcemy tego dnia dojechać do Aksum, a to nie jest blisko.
W drodze do Aksum
Droga między Mekele a Aksum jest niesamowita. Jedziemy z nosami przyklejonymi do szyby. W przewodniku nie pisali, że ten odcinek jest tak widokowy, właściwie jedziemy tędy przypadkiem.
Do Aksum dojeżdżamy na 17:00. Nie planowaliśmy nic tutaj zwiedzać, ale korzystamy z tego, że jest jeszcze wcześnie. W ostatniej chwili wpadamy do miejsca, w którym stoją słynne stele.
Aksum to miasto, które było potęgą w czasach wczesnochrześcijańskich. Legenda głosi, że to właśnie tutaj znajuje się Arka Przymierza. Podobno Etiopczycy nadal w to wierzą, a miejsce wokół świątyni, gdzie rzekomo znajduje się Arka, jest święte.
Wielkie monumenty, które chcemy zobaczyć, powstały między III a IV wiekiem. Dla naukowców fascynujące jest jak je stworzono – są to monolity ważące kilkanaście – kilkadziesiąt ton, które wykuto ze skał a następnie przetransportowano w to miejsce.
Największy z nich prawdopodobnie przewrócił się przy próbie podniesienia.
Właśnie zamknęli kasę biletową i każą nam przyjść jutro. Ale jutro wyjeżdżamy o 8:00, a tu jest otwarte od 8:30. Udaje nam się ubłagać strażników i wpuszczają nas na pół godziny. Dajemy im pieniądze za bilety, niby mają jutro zapłacić za nas w kasie.
Następnego dnia ruszamy z samego rana (tym już się nie spóźniamy) w stronę Debark i gór Simien.