Jakiś czas temu, z okazji 18 – a jakże – urodzin, stworzyłam listę podróżniczych marzeń.
Z tej okazji życzę sobie i Fryderykowi spełnienia wszystkich podróżniczych marzeń. A trochę ich jest, jak się okazało po spisaniu wszystkiego na kartkę…
1. Zrobić prawo jazdy na motor i przejechać Panamerykanę Harleyem, czyli najdłuższą drogę świata, biegnącą przez Amerykę Południową i Północną.
2. Zagubić się w buddyjskich klasztorach w Bhutanie.
3. Nauczyć się podstaw języka chińskiego, wrócić do Chin i powłóczyć się skuterkiem od wioski do wioski gdzieś w Yunannie.
4. Pojechać w rowerową podróż gdzieś.
5. Pomieszkać rok w Hongkongu lub Singapurze, no ewentualnie w Tokio. I w Nowym Jorku też przez jakiś czas, ale to może już nie rok, wystarczyłoby ze 3 miesiące.
6. Pobiwakować z namiotem na Islandii i nie zamarznąć.
7. Wejść na Kilimanjaro, bo mimo że „wszyscy tam wchodzą”, to podobno i tak jest mega fajnie.
8. Zobaczyć dzikie żyrafy i zebry i antylopy. I zrobić najpiękniejsze zdjęcia świata (oczywiście, że najpiękniejsze, bo nasze).
9. Spędzić Wielkanoc na Filipinach.
10. Wrócić do Australii, kupić samochód z napędem na 4 koła i przejechać The Outback Highway, czyli drogę łączącą Zachodnią i Wschodnią Australię. A potem jeszcze zgubić się gdzieś na północy Australii.
11. Pojechać w podróż dookoła świata i zobaczyć Rapa Nui po drodze.
12. Zobaczyć Wielką Rafę Koralową, ale tak, żeby nie trzeba było robić do tego kursu nurkowego, bo mnie to przeraża i nie umiem pływać.
13. Przywitać Nowy Rok w Sydney.
14. Popłynąć w rejs po wyspach Pacyfiku. Ale chyba najpierw napaść na bank, bo właśnie sprawdziłam na szybko ile to kosztuje. Niemało.
15. Zobaczyć zorzę polarną.
16. Nauczyć się w końcu rosyjskiego i odbywać fascynujące rozmowy ze współpasażerami w kolei transsyberyjskiej w drodze nad Bajkał. Ale to dopiero jak Putin się uspokoi, bo na razie bojkotuję ten kraj.
17. Pojechać na pizzę do Neapolu a potem poszukać mafii na Sycylii.
18. Popracować nad kondycją i pójść na trekking w Torres del Paine w Patagonii. Albo może na jakiś mniej popularny trekking tam. W ogóle zobaczyć TĘ SŁAWNĄ Patagonię po prostu.
19. Odwiedzić Papuę Nową Gwineę i nie zbankrutować.
20. Pojechać w końcu na Kubę. Tańczyć salsę na ulicach Havany, przepijać mojito cuba libre, fotografować stare samochody i spędzać długie godziny w kawiarniach z widokiem na kolonialne budynki.
21. Poszukać śladów mitycznego Eldorado w Kolumbii.
22. Przejechać Gruzję i Armenię szlakiem monastyrów i przekonać się jak smakuje ichniejszy koniak, o którym pisał Kapuściński w „Imperium”.
23. Znaleźć tani sposób na zobaczenie Galapagos. I pojechać tam.
24. Wybrać się do Azji Centralnej. Obfotografować Bucharę i Samarkandę, powłóczyć się po stepach Kazachstanu, pojechać nad jezioro Issyk Kul w Kirgistanie. Może jeszcze raz spędzić noc w jurcie, zamarzając z zimna, mimo śpiwora i kilku kołder.
25. Przenieść się w czasie do starożytnej Persji, a mówiąc normalniej, zwiedzić Iran.
26. Zobaczyć norweskie fiordy. Jeszcze nie wiem jak i gdzie, ale wszyscy mówią, że warto.
27. Sprawdzić dlaczego wszyscy zachwycają się Szkocją a przy okazji zahaczyć o festiwal teatralny w Edynburgu.
28. Zobaczyć co jest fajnego w Nowej Zelandii.
29. Wyrobić w końcu wizę do USA, żeby polecieć na występ Polaków w Metropolitan Opera. A potem powłóczyć się po parkach narodowych.
30. Poznać Afrykę. Tę czarną i tę arabską. Może na początek Marrakesz, a potem Namibia.
Jak myślicie, wyrobimy się przed 50-stką?