Po jednym dniu w miarę normalnego samopoczucia znów dokucza mi żołądek, do tego katar i ogólnie objawy jak przy grypie, a czeka nas podroż awionetką nad liniami Nazca. Ledwo mam siłę się ruszać i w ogóle nie mam siły nic mówić, w dodatku łapie mnie chyba gorączka. Zostaję więc z bagażami, gdy chłopaki targują lot. Mi jest już wszystko jedno za ile polecimy. Łapią mnie dreszcze, przysypiam, w dodatku jestem strasznie głodna, bo przed lotem lepiej nic nie jeść.
Jak się okazuje ceny za ok. 40 minutowy lot dochodzą do grubo ponad 100$ za osobę. W końcu chłopakom udaje się stargować do 60$ za lot od osoby. W cenie jest też już już opłacona opłata lotniskowa w wysokości 20 soli. Tanio to nie jest, ale cóż, nie sądzę, żeby innym udawało się jakoś dużo więcej zejść z ceny. A jechać na drugi koniec świata i nie zobaczyć linii Nazca, bo za drogo – nie ma mowy!
Trochę trzęsie
O tym, że w awionetkach trzęsie i że robi się niedobrze, wszyscy wiemy. Ale co innego teoria, a co innego praktyka! Przede wszystkim to nasz pierwszy lot takim małym czymś! Razem z pilotem było nas czworo, a szerokość wnętrza nie przekraczała rozpiętości moich ramion. Generalnie zanim zaczęliśmy podziwiać widoki, musieliśmy przyzwyczaić się do ciągłych wstrząsów i wrażenia, że spadamy, przy każdej najmniejszej turbulencji. Przez moment nawet myślałam, że skorzystam z rozdawanych przed lotem foliowych woreczków, ale kilka głębszych wdechów pozwoliło wytrwać do końca.
Historyczne linie
W południowo-zachodniej części Peru, na płaskowyżu Nazca, jeszcze przed nastaniem naszej ery, zaczęły powstawać tajemnicze linie. Indianie Nazca stosując bardzo prostą metodę, czyli usuwając z powierzchni czerwony żwir i odsłaniając jaśniejszą, żółtobiałą glebę, utworzyli setki kilometrów rytów, układających się w gigantycznych rozmiarów wizerunki zwierząt, roślin i ptaków. Dzięki niezwykle rzadko wiejącemu wiatrowi, niskim opadom i znikomej erozji, liczące sobie ponad 2 tysiące lat i zajmujące powierzchnię kilkuset kilometrów kwadratowych linie przetrwały do dziś.
Jakie było znaczenie linii i po co powstały? Do dziś nie wiadomo. Warto dodać, że dla świata zostały odkryte dopiero w XX wieku! Czy to były kalendarze religijno – astronomiczne, linie nawadniające pustynny teren, czy też lądowiska dla przybyszów z kosmosu, jak twierdził jeden z badaczy – pewnie nigdy się już nie dowiemy. Owiane magią tajemnicy robią tym większe wrażenie i tym bardziej warto przemęczyć się kilkadziesiąt minut w klaustrofobicznej kabinie awionetki by zobaczyć je na własne oczy.
Opowieści o tym, że znaki słabo widać z powietrza można włożyć między bajki. Ryty mają podobno 20 cm głębokości, około metra szerokości, no i setki metrów długości. Naprawdę, trudno ich z góry nie zauważyć! Choć z drugiej strony to pewnie zależy od pory roku, pogody i tysiąca innych czynników. My mieliśmy farta, bo wszystko było widać doskonale i choć zdjęcia wyszły nie najlepiej (pamiętajmy, że trzęsło jak cholera…), to wrażenia niezapomniane. Dla tych, którzy wybierają się do Nazca: naprawdę warto nic nie jeść przed lotem!
To już koniec na dziś, teraz czekamy na nocny autobus do Arequipy. Przed nami ok. 9 godzin jazdy, a potem wycieczka do Kanionu Colca.
Ps. Kiepskie łącze jest tu w kafejkach, więc z wrzucaniem zdjęć możemy mieć zaległości.