Vinales to absolutne must-visit na Kubie. Najlepiej jako pierwszy punkt wycieczki by w pełni docenić leniwą atmosferę miasteczka i piękną okolicę.
Prosto z lotniska do Vinales
My trafiliśmy do Vinales prosto z lotniska w Hawanie. No prawie prosto, bo zanim znaleźliśmy taksówkę, która zgodziła się nas tam zabrać, to minęło trochę czasu. Czemu nie pojechaliśmy autobusem? A bo lądowaliśmy po 16:00, autobus był dopiero następnego dnia o 11:00, a mając tylko 2 tygodnie urlopu nie chcieliśmy tracić cennych godzin.
Uparliśmy się więc, żeby jechać od razu z lotniska. I wszystko byłoby pięknie gdyby nie fakt, że zanim przeszliśmy wszystkie kontrole i wymieniliśmy pieniądze to zrobiło się ciemno.
Jak nie łapać taksówki na lotnisku w Hawanie
Do Vinales jest tylko 200 kilometrów, ale ostatni odcinek przed wioską, około 30 kilometrów, to górska kręta droga. Czyli świetna wymówka dla kierowców żeby podbijać cenę. Na nic się zdały nasze targowania, a właściwie zdały się na tyle, że większość taksówkarzy znalazła innych klientów i była nami średnio zainteresowana.
W końcu zgodziło się nas zabrać dwóch młodych Kubańczyków. Nie byliśmy do końca pewni czy jedziemy taksówką czy prywatnym samochodem, ale najważniejsze, że jechaliśmy.
Komisariat zamiast casy
Już prawie byliśmy na miejscu, bo dosłownie wjeżdżaliśmy do miasteczka, gdy zatrzymała nas policja. My ani słowa po hiszpańsku, więc nie bardzo wiedzieliśmy, o co chodzi, ale chodziło chyba o to, że nasi kierowcy nie mieli pozwolenia na przewożenie turystów dalej niż do Havany. I zamiast do zarezerwowanej casy trafiliśmy na komisariat.
Od nas policjanci nic nie chcieli, nawet ich nie widzieliśmy na oczy, bo kierowcy kazali nam zostać w samochodzie. Zostaliśmy więc i siedzieliśmy tam ponad godzinę. A było już po 23:00, my po kilkunastu godzinach lotu, jednym słowem marzyliśmy o ciepłym prysznicu i miękkim łóżku. W końcu zabraliśmy nasze plecaki, Fryderyk odnalazł jednego z kierowców, żeby mu zapłacić i po prostu sobie poszliśmy.
Jaki morał z tego? Ano taki, że Havana to nie Bangkok i jak się ląduje po południu lub wieczorem to nie ma co kombinować tylko lepiej grzecznie pojechać na nocleg do miasta. Z drugiej strony to było jedyne wydarzenie z całego pobytu, które można podciągnąć pod kategorię „przygoda”. A wiecie co było najzabawniejsze? Że w całej tej sytuacji czuliśmy się zupełnie spokojnie. Ani przez moment nie pomyśleliśmy, że możemy mieć problemy. Totalnie zero stresu.
Idylliczne Vinales
No dobra, czas na zdjęcia i kilka słów o samym Vinales. Zatem do Vinales jedzie się żeby podziwiać piękną okolicę miasteczka.
A można to robić na rowerach, konno, pieszo a nawet turystycznym autobusikiem. Wszystko do załatwienia bez najmniejszych problemów u właścicieli casy, w której się śpi. Albo u sąsiadów, albo sąsiadów sąsiadów. Generalnie no problem, jak to tam mawiają.
Chyba należy się słowo wyjaśnienia – co to za koń. Bo my na koniach nie jeździmy, ja nawet do nich nie podchodzę. A tu proszę, drugi dzień pobytu na Kubie i od razu wycieczka konna po dolinie. Otóż tak wszyscy na blogach i forach zachwalali wycieczkę konną w Vinales, że żal było nie spróbować.
Nie wiem jak ja się odważyłam, właściwie do ostatniego momentu nie byłam pewna czy w ogóle wsiądę na tego konia. Ale okazało się, że te ich konie to takie “pół-automaty”, jak ktoś określił. Same wiedzą co mają robić, wystarczy siedzieć i podziwiać widoki. Oczywiście był z nami przewodnik, który wskazywał drogę i w razie czego zawracał konie na ścieżkę (bo ciągle chciały iść gdzieś w bok…).
Wizyta na plantacji tytoniu
Dolina Vinales jest znana nie tylko z charakterystycznych gór mogotowych, ale też z plantacji tytoniu. Wizyta na takiej plantacji a do tego pokaz zwijania cygara to oczywiście punkty obowiązkowe wszystkich wycieczek po okolicy.
Miasteczko Vinales
Samo miasteczko jest bardzo przyjemne, szczególnie ze względu na kolorowe domki mieszkańców, koniecznie z dwoma bujanymi fotelami na ganku.
Wszystkie te domki mają po dwa pokoje na wynajem dla turystów. Można jechać do Vinales bez rezerwacji i spacerując po okolicy wybrać domek, który nam się najbardziej podoba. Jest ich tak dużo, że z wolnymi miejscami nie powinno być problemu.
Jak zaplanować pobyt w Vinales
W Vinales spędziliśmy 2 dni i jest to chyba optymalny czas na tę okolicę, jeśli przyjeżdża się na Kubę tylko na krótki urlop.
Jednego dnia można pojeździć po okolicy rowerem a drugiego zrobić wycieczkę konną lub pieszą. I zapewniam, że będą to dwa baaardzo relaksujące i spokojne dni.