Trzeci dzień – białe szaleństwo po boliwijsku, czyli bezkresna biel pustyni solnej. Krajobraz momentami kosmiczny. Wypłynąć na pełne morze, gdzie wodę zastępuje sól albo stanąć pośrodku idealnie płaskiej pustyni, gdzie zamiast ziarenek piasku stąpamy po kryształkach soli…Salar de Uyuni, największe solnisko świata, oszołamia oślepiającą bielą, przytłacza swym ogromem, przeraża brakiem punktów odniesienia i zdumiewa abstrakcyjnym krajobrazem.
Wielkie jezioro
Około 2 miliony lat temu, w epoce lodowcowej, gdy na ziemi żyły mamuty, a większość Europy pokrywały lodowce, istniało tu ogromne morze śródlądowe Ballivian. Dziś z niedowierzaniem podziwiamy jego pozostałości: idealnie płaską powierzchnię Salar de Uyuni rozpościerającą się na ponad 10 tysiącach mkw.
Wydaje się niemal niemożliwe jechać tak po prostu po tej tafli soli. Jeszcze bardziej niezwykłe uczucie towarzyszy nam, gdy stawiamy pierwsze kroki.
Wydawać by się mogło, że gdzie nie spojrzysz zobaczysz to samo. Biel pustyni. Tymczasem nawet tu krajobraz potrafi się zmieniać. Niczym niezmącona, idealnie płaska powierzchnia solniska nagle tworzy solne sześcioboki, a na horyzoncie pojawia coś jakby góra.
Gdy dojeżdżamy bliżej, już wiadomo, że to Isla Incahuasi, Rybia Wyspa, porośnięta setkami gigantycznych kaktusów.
Po opuszczeniu wyspy odwiedzamy jeden z licznie powstających na pustyni, hoteli z soli. Dla spragnionych atrakcji turystów jest to jedna z niewielu okazji w życiu by spędzić noc na łóżku z soli w otoczeniu solnych ścian, pod solnym sufitem.
Gigantyczna kopalnia soli
Salar de Uyuni to jednak nie tylko atrakcja turystyczna. Na obrzeżach pustyni, w miejscowości Colchani działa jedyna tutaj kopalnia soli. Po wydobyciu soli, czyli właściwie zeskrobaniu jej z powierzchni i uformowaniu w kopce, przewozi się ją do przetwórni, z skąd po odpowiedniej obróbce trafia na eksport do Brazylii.
Opuszczamy Salar de Uyuni i kończymy naszą podróż po boliwijskich bezdrożach. Po trzech dniach obcowania z dziką przyrodą wracamy do cywilizacji, pozostawiając sobie na pamiątkę kryształki soli powbijane w podeszwy butów i wciąż mając przed oczami surrealistyczne krajobrazy boliwijskiego Altiplano.