Czarnogóra to kraj idealny do zwiedzania samochodem. Ba, wręcz nie wyobrażam sobie pojechania tam bez samochodu (no chyba, że na rowerze) – bez możliwości dojechania w te wsztskie piękne miejsca, zatrzymywania się co chwilę i podziwiania niesamowitych widoków.
Dolina rzeki Piva
Do Czarnogóry jedziemy z Bośni i Hercegowiny. Granicę przekraczamy w Šćepan Polje. Mieliśmy trochę obaw co do stanu drogi na tej trasie, szczególnie po stronie Bośni i Hercegowiny. Ale o ile po stronie bośniackiej faktycznie momentami brakowało asfaltu, tak Czarnogóra wita nas piękną drogą i jeszcze piękniejszymi widokami.
Już pierwsze kilometry przekonują nas, że warto było wybrać tę trasę. Niedaleko za granicą napotykamy na dziesiątki tuneli wykutych w skale. Ten odcinek podoba nam się tak bardzo, że zawracamy żeby przejechać go jeszcze raz.
W drodze do Žabljaka
Naszym celem na dziś jest miejscowość Žabljak w górach Durmitor. Żeby się tam dostać możemy jechać na około, po płaskiej drodze przez Pluzine i Jasenovo Polje lub na skróty, przez środek gór i wioskę Trsa. Oczywiście wybieramy góry.
Żeby pojechać przez góry trzeba odbić z głównej drogi jeszcze przed Pluzine, tuż przed mostem.
Na początek wspinaczka, kolejne tunele wykute w skale i ostre zakręty.
Dolina rzeki Piva
Gdy jesteśmy już dość wysoko wita nas piękny widok na Pivę.
Kolejne zakręty i jeszcze ciekawszy widok.
W drodze do Durmitoru
Na końcu serpentyny czeka na nas zupełnie inny krajobraz. Od teraz trasa wiedzie wąskimi dróżkami wśród pól, pastwisk i nielicznych zabudowań.
W oddali ośnieżone szczyty Parku Narodowego Durmitor.
W drodze do Durmitoru
Gdy dojeżdżamy do gór, wracają serpentyny, skarpy i ostre zakręty. Śnieg, który jeszcze przed chwilą tak malowniczo wyglądał z daleka, robi się coraz mniej przyjazny.
To ostatnie zdjęcie, które robimy na tej trasie. Chwilę później spotykamy kilkumetrową zaspę śniegu, która całkowicie blokuje przejazd. Nie mamy wyjścia, musimy zawrócić i pojechać do Žabljaka na około, czyli przez Pluzine
W drodze do Žabljaka
Jak się okazuje ten odcinek jest zupełnie inny, trudno wypatrywać surowych szczytów gór. Niemniej malowniczo jednak.
Crno Jezero, Žabljak
W okolicach Žabljaka jedną z największych atrakcji jest Jezioro Czarne na obrzeżach miasteczka. Jeszcze tego samego dnia jedziemy tam na spacer.
Z pewnością można byłoby tu spędzić cały dzień. Nas niestety szybko wygania deszcz i wiatr.
Okolice Žabljaka
Od wczoraj, czyli od naszego przyjazdu w góry, jest fatalna pogoda. Na szczęście nie mieliśmy w planach górskich wędrówek, a jedynie przejazd malowniczą trasą z Žabljaka w stronę Mojkovac.
Most Đurđevića na rzecze Tara
Kilkadziesiąt kilometrów za Žabljakiem zatrzymujemy się przy sławnym moście. Podobno w momencie powstania był największą tego typu konstrukcją w Europie.
Dziś na odważnych czekają zjazdy linowe z widokiem na most i rzekę Tarę, “zaledwie” kilkadziesiąt metrów poniżej.
Za mostem w stronę Mojkovac
Kolejnych kilkanaście kilometrów również nie rozczarowuje. Niestety musimy zawrócić, bo przed nami tego dnia jeszcze daleka droga. Chcemy dojechać do Kotoru, po drodze odwiedzając Monastyr Ostrog.
Monastyr Ostrog
Do klasztoru dojeżdżamy późnym popołudniem.
Coraz gęstsza mgła dodaje klasztornym budynkom magicznej aury.
Niestety mgła nie opuszcza nas podczas zjazdu w dół. Zdjęcie robię, gdy już nie boję się wyjąć aparatu i spojrzeć przez okno. I gdy przez mgłę coś w końcu widać.
Zdecydowanie jedna z najgorszych tras jaką pokonaliśmy samochodem. Wąsko (miejsce tylko na jeden samochód), kręto, stromo. Tutaj już z barierkami i dość szeroko.
Kotor
Do Kotoru dojeżdżamy gdy jest już prawie ciemno. Zostajemy tu na kilka noclegów. Stąd planujemy robić jednodniowe wycieczki wzdłuż wybrzeża.
Miasteczko jest naprawdę urocze, pełne wąskich uliczkek i małych placyków z przyjemnymi kawiarniami.
Zwiedzanie najlepiej planować na wczesny ranek lub późne popołudnie. Głównie żeby uniknąć zorganizowanych grup, które przypływają tu gigantycznymi wycieczkowcami.
Sveti Stefan
Żeby zmienić nieco krajobraz, z Kotoru wybieramy się na wycieczkę nad Jezioro Szkoderskie.
Po drodze rzucamy okiem na Świętego Stefana. Niegdyś wyspa, dziś prawie wyspa, bo połączona z lądem sztucznym nasypem, kryje podobno wiele uroczych zakątków. Podobno, bo wszystkie zabudowania należą obecnie do prywatnego hotelu. Możliwy jest jedynie wstęp na niewielką plażę.
Stari Bar
Po drodze zajeżdżamy też obejrzeć pozostałości starożytnego miasteczka, górujące nad miastem Bar.
Pogoda nam nie sprzyja, ale spacer po ruinach jest całkiem przyjemny. Niewiele tu tego wszystkiego jednak zostało.
Jezioro Szkoderskie
W końcu docieramy do miejscowości Virpazar, gdzie zaczyna się malownicza droga wzdłuż jeziora.
O ile dla mnie samochodowa wspinaczka we mgle do monastyru Ostrog była wyjątkowo stresująca, tak Fryderyk najgorzej wspomina przejazd wzdłuż Jeziora Szkoderskiego. Pewnie dlatego, że w pierwszym przypadku to ja siedziałam od strony przepaści, a nad jeziorem Fryderyk…
Kawałek za miejscowością Vladimir musimy zdecydować którędy wracać do Kotoru. Można jechać przez Ulcinij albo odbić na mniejszą drogę przez miejscowości Pecurice i Dobra Voda w stronę Baru.
Trochę już późno więc jedziemy przez Bar.
Perast
W ramach odpoczynku od Kotoru któregoś dnia jedziemy do pobliskiego Perastu. Jak się okazuje to spokojna wioska, wręcz idealna na śniadanie, kolację lub popołudniowy spacer z dala od kotorskiego zgiełku.
Perast można przejść w te i z powrotem w godzinę albo nawet i trzydzieści minut. Wioska ma w sobie coś takiego, że nawet czwarty czy piąty spacer wzdłuż brzegu wcale nie jest nudny.
Tak nam się tu podoba, że przyjeżdżamy jeszcze kilka razy.
Budva
Na koniec odwiedzamy Budvę. Miasteczko nie cieszące się dobrą sławą ze względu na zadeptanie przez turystów. To fakt, nawet poza sezonem znalezienie miejsca parkingowego zajęło nam ze dwie godziny. Wystarczy jednak przekroczyć bramę starego miasta by szybko przekonać się, że było warto.
Urocze uliczki, zachęcające kafejki, zaskakujące przejścia i zaułki – takie wrażenie zrobiła na nas Budva.
Boka Kotorska
Ostatnie dni w Czarnogórze spędzamy na krótkich wycieczkach wokół zatoki, szukając pięknych widoków.
To właśnie takie zdjęcia skusiły nas by w ogóle rozważać Czarnogórę jako miejsce na urlop.
Samochodem po Czarnogórze trasa dzień po dniu
DZIEŃ 1: Scjepan Polje – Zablijak
DZIEŃ 2: Zablijak – most na rzecze Tara – Monastyr Ostrog – Kotor
DZIEŃ 3: Kotor
Wycieczka wzdłuż zatoki w stronę Tivat, ładne widoki tylko do Donji Stoliv, można zawrócić, bo dalej industrialny krajobraz. My pojechaliśmy tego dnia do Budvy.
DZIEŃ 4: Sveti Stefan, Bar rano, a potem Jezioro Szkoderskie
DZIEŃ 5: Śniadanie w Perast, potem wycieczka wokól bokli prze Risan, Strp i pod góre w stronę Lipci – piękny widok na Bokę Kotorską, jest kilka zatoczek gdzie można się zatrzymać.
DZIEŃ 6: Rano wyjazd, przystanek w Herceg Novi, które naszym zdaniem jest totalnie nie warte przystanku.
Gdzie spać w Czarnogórze
Czarnogóra jest tak maleńkim krajem, że z powodzeniem można spać w jednym miejscu i robić z niego wycieczki nie tylko po okolicy ale po całym kraju. My jeden nocleg mieliśmy w Żabljaku, natomiast pozostałe pięć dni spaliśmy w okolicach Kotoru i stąd robiliśmy wycieczki nad Jezioro Szkoderskie, do Budvy, Starego Baru itd.
Jeśli szukasz noclegu w Czarnogórze może spodoba Ci się miejsce, gdzie my się zatrzymaliśmy: Link do apartamentu.